Plenerowy ślub cywilny, a potem… niebanalne wesele

Malownicza sceneria rodem z magazynów ślubnych, bajkowa suknia ślubna i doskonale dopracowane dekoracje na wystawnej sali a między tym wszystkim romantyczny moment ceremonialnego powiedzenia sobie „TAK”  – taki obraz wymarzonego wesela ma niejedna z przyszłych Panien Młodych. My też, wiele razy patrzyliśmy na takie sceny, które zdarzają się wcale nie tak rzadko.


Jednak, na początku roku 2019 poznaliśmy Patrycję i Mateusza. Mieli własną wizję idealnego wesela, a nas wybrali, bo zależało im na spontanicznym uśmiechu – ich i naszym…:) 


Wystarczy powiedzieć, że było łącznie z Nimi… 13 osób, ślub cywilny odbył się w plenerze, a parkietu nie było, bo był basen. Tak! Basen!
Dlatego właśnie taka formula: plenerowy ślub cywilny, a potem wspólne spotkanie najlepszych przyjaciół – zaostrzyła nasze apetyty. Dlatego,  jako ostatni ślub w 2019 roku, było to również największe wyzwanie dla nas jako fotografów ślubnych. A plenerowy ślub cywilny śnił nam się od początku przygody z fotografią ślubną.

Przygotowania zwykłe/niezwykłe

Na prawdę, przemiły to widok, kiedy zamiast napięcia i zdenerwowania na twarzach Pary Młodej, maluje się radosny uśmiech. Według nas to świadectwo tego, że są pewni swoich wyborów. Dzięki temu Patrycja i Mateusz do wszystkiego podeszli na luzie. Dzięki temu będąc z nimi, nie odczuliśmy ciężaru, jakby nie było – ważnego wydarzenia. 

Szybki kurs na makijaż, szybki kurs po bukiet i dłuższa chwila na przygotowania w mieszkaniu. Bezsprzecznie, nic wtedy nie było standardowe.
Bardzo miło wspominamy chwile z nimi spędzone, bo poczuliśmy tę akceptację – niesamowicie dla nas ważną w dniu ślubu naszych Par Młodych. Dlatego na wszystko znalazł się czas, a my się dobrze bawiliśmy.

Plenerowy ślub cywilny... z innej bajki

Ślub cywilny to – wiadomo – 15 minut i po stresie. Ale od rana nie było mowy o żadnym stresie, kiedy zapraszasz na niego swoich najlepszych przyjaciół. Podpowiedzą, żeby nie pomylić imion, obrączek albo miejsc przed stanowiskiem Urzędnika. Śmialiśmy się ze wszystkimi, a fotki same się robiły tak szczęśliwym osobom.  Cywilny ślub Patrycji i Mateusza odbył się w Hotel Sokół Wellness & SPA w pięknej i oryginalnej Pergoli, dlatego na pyszną ucztę wystarczyło zejść po schodkach i już!:) Przede wszystkim – szacunek dla Szefa Kuchni za tak smaczne i doskonale prezentujące się dania.

Sesja ślubna, jakiej nigdy jeszcze nie zrobiliśmy

Bardzo lubimy moment w trakcie dnia ślubu, kiedy możemy się urwać na paręnaście minut i skryć gdzieś z naszą Parą Młodą. Oczywiście na krótką sesję ślubną! Mogą wtedy odetchnąć od pędzącego i naprężonego harmonogramu dnia.  Wiele pytań pojawia się czy robić taką sesję w dniu ślubu. Patrycja z Mateuszem ułatwili nam całą sprawę, bo jednocześnie chcieli parę fajnych fotek, ale nie chcieli sesji.


Poszliśmy sobie więc na spacer do Parku w Zamku w Łańcucie. A tam, z uśmiechami od ucha do ucha u naszych modeli utrwaliliśmy na fotografiach ich miłość. O pogodzie październikowej w tym roku pisać nie trzeba, przecież wystarczy popatrzeć na okładkę dzisiejszego wpisu!


Świetny pomysł na rozładowanie napięcia w dniu ślubu, a do tego – wbrew pozorom – oszczędność czasu, bo i tak wszyscy byli gotowi na zdjęcia z suknią ślubną, garniturem i makijażem oczywiście.

Dynie, krowa, ognisko i basen

Kolejnym punktem na weselnej mapie, którą możecie zobaczyć w trakcie przygotowań, był lunch w Bacówce Radawa & SPA. Na tradycyjnym weselu jak to na weselu – są różne atrakcje. Podobnie na październikowym ślubie Patrycji i Mateusza – też były atrakcje dla wszystkich: i gości i dla nas. Bacówka Radawa & SPA kolejny raz przeszła samych siebie i zaskoczyła nas genialną Dyniową Farmą. Była to dekoracja ogrodu w stylu country z wszechobecnymi dyniami, kukurydzą i krową którą można było wydoić (serio!). Plac zabaw dla dzieci i dorosłych normalnie. Imprezy jakiej znacie z innych wesel też nie było.


Zamiast tego – sympatyczna posiadówa w wynajętym domku, rozmowy, żarty i wszystko to co na takim spotkaniu przyjaciół spotkać można. Wieczorkiem jeszcze parę skoków do cieplutkiego basenu, a na koniec klimatyczne spotkanie przy ognisku.

Podsumowując – właśnie to było dla nas największym wyzwaniem. Wiedzieliśmy, że wszystko nas zaskoczy, spodziewaliśmy się niespodziewanego. Był to dla nas nowy impuls i bardzo pozytywne doświadczenie, które troszkę otworzyło nam oczy i głowy na to, że nie wszystko trzeba robić tak jak robią to wszyscy.

Psst! Bądźcie z nami na bieżąco: facebook/instagram

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
trackback

[…] fotografia ślubna? Wpadnij na naszego bloga na Notofoto Studio i zobacz ostatnie wpisy ze ślubu Patrycji i Mateusza albo Sylwii i […]

trackback

[…] fotografia ślubna? Wpadnij na naszego bloga na Notofoto Studio i zobacz ostatnie wpisy ze ślubu Patrycji i Mateusza albo Sylwii i […]

Paulina
4 lat temu

Wow, to chyba najmniejszy ślub i wesele jakie widziałam. Za to jak uroczo i swobodnie wszyscy wyglądają! Super robota 🙂

4
0
Would love your thoughts, please comment.x